Pietrusza Wola październik 2006
Te warsztaty zaplanowałem wyjątkowo pod dachem.
Zajęcia zaczęliśmy od wykopywania kłączy czyśćca błotnego.
Smażyliśmy je z młodymi liśćmi babki lancetowatej (Plantago lanceolata)...
lub podawaliśmy gotowane na liściu szczawiu tępolistnego. Fot. Miłka Gramann.
Gotowaliśmy też bulwy tominamburu (Helianthus tuberosus) i smażyliśmy frytki z korzeni łopianu większego (Arctium lappa). Fot. Miłka Gramann.
Nie zabrakło też kłączy pałki szerokolistnej (Typha latifolia) pieczonych na ognisku. Fot. Miłka Gramann.
Hitem tych zajęć były racuszki z liści babki lancetowatej i owoców jarzębu szwedzkiego (Sorbus intermedia). Fot. Miłka Graman.
Odgoryczaliśmy też żołędzie i degustawaliśmy marynowane w occie owoce jesionu podarowane mi przez kolegę. Fot. Miłka Gramann.
Obieranie żołędzi. Fot. Miłka Gramann.
Zbieraliśmy co się dało: w koszyku widać liście barszczu zwyczajnego i jednego koźlarza, a na dnie lasu dawało się już znaleźć pierwsze orzeszki bukowe.
Bukiew w całej krasie.
No i była dzika marchew. Wielka jak ze sklepu, tylko trochę porozgałęziana...
|| INNE WARSZTATY SURWIWALOWE ||
|| POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ ||