Pietrusza Wola 16-19 lipca 2005
Impreza się udała. W sumie wszystkich uczestników było 11. Dopisała też pogoda i wysoka temperatura.

Oto nowe schronienie przez nas zbudowane.

Temperatura typowo lipcowa.

Na obiady były grzyby...

... zupa z polnego chwastu - ognichy...

... larwy os...

... koniki polne...

... i owoce. W tym koszyku są gatunki, które były dostępne w lesie w połowie lipca: maliny, poziomki, czarne jagody i podobne do nich świdośliwy, pochodzące z Ameryki Pn., posadzone w lesie kilka lat temu, świdośliwy były powszechnie zbierane przez Indian. Robiono z nich rodzaj rodzynek. Jest to niewielkie drzewo. Daje bardzo, bardzo wiele owoców. A te fioletowe kwiatuszki przyczepione do koszyka to dzikie oregano, czyli lebiodka pospolita (Origanum vulgare). Ta przyprawa znana z pizzy występuje pospolicie na skrajach podkarpackich lasów. W naszym obozie służyła jako dodatek do zup.

Rafał, spec od rozpalania ognia, pokazuje swoje triki Henriemu, znanemu bieszczadzkiemu pustelnikowi. Nauka rozpalania ognia, to podstawowy cel przyjazdu Henriego na warsztaty.

A dla innych najcenniejsze było plecenie wiklinowych koszy.

Po obozie, na dolnej polanie mojego "warsztatowego zaczarowanego lasu" jest juz 3 trawne szałasy.
|| WARSZTATY SURWIWALOWE ||
|| POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ ||